POWOJENNE DZIEJE PARAFII NIEMYSŁOWICE

Po drugiej wojnie światowej zmienił się skład parafii Niemysłowice. Obok tej wsi włączono w jej obręb w 1946 roku również wieś Ścisowice, czyli dzisiejsze Czyżowice. Pierwszym powojennym polskim proboszczem w latach 1945-1946 był ksiądz Józef Błotnicki.

Obejmując to stanowisko miał 62 lata. Przez krótki okres czasu, do wyjazdu księdza Franza von Hirscha, mieszkał on w jednym z domów wiejskich, a od października na plebani. Przez okres swoich rządów skromnymi środkami wspólnie z parafianami polskimi i niemieckimi dokonał napraw kościoła. Kierował pracami Feliks Dancewicz. Wówczas naprawiono wieżę i dach kościoła, pomalowano go wewnątrz wapnem. Ksiądz Józef Błotnicki opuścił Niemysłowice w czerwcu 1946 roku. Został proboszczem w Kolnowicach, gdzie zmarł w 1962 roku.

Obraz:

Kolejnym proboszczem został ksiądz Antoni Wawrzyński. Pełnił on tę funkcję dwukrotnie: w latach 1946-1949 oraz 1951 –1960. Jest to tzw. okres stalinowski, bardzo trudny okres w dziejach Polski i początek „odwilży”. Ksiądz Wawrzyński pochodził z Kresów. Cieszył się dużym zaufaniem parafian. Sen z powiek spędzały mu problemy związane z utrzymaniem w należytym stanie kościoła. Z powodu braków podstawowych materiałów budowlanych dokonano tylko napraw bieżących i tynkowania wieży kościoła w miejscu największych uszkodzeń powstałych podczas walk w 1945 roku. W 1953 roku na ten cel parafia otrzymała jedyny raz dotację państwową w wysokości 70 tysięcy złotych. W tym samym roku po raz pierwszy parafię odwiedził ks. Infułat Emil Kobierzycki dokonując wizytacji parafii i aktu bierzmowania. Kolejną wizytację w 1959 roku przeprowadził osobiście sam ks. Biskup Ordynariusz Franciszek Jop.

W historii niemysłowickiej parafii zapisał się i ksiądz doktor Czesław Wilhelm Świerzy. Pełnił on funkcję proboszcza w latach 1949-1951. Dodatkowo krótki okres czasu był kapelanem domowym przy klasztorze Bonifratrów w Prudniku. Ksiądz Świerzy był człowiekiem o wielkiej erudycji i wiedzy teologicznej. Przed wybuchem I wojny światowej doktoryzował się na Uniwersytecie Wrocławskim. W czasie wojny pracował w szkołach jako katecheta. Powierzenie mu parafii zamieszkałej przez repatriantów przy słabej znajomości języka polskiego potraktował jako wielkie wyzwanie. Wiele czasu poświęcał na przygotowanie kazań. Dokonywał ich przekładu z języka niemieckiego na język polski korzystając ze słowników. Jako zawodowy pedagog był lubiany przez dzieci i młodzież. Pod naciskiem mieszkańców kuria zdecydowała o powrocie do Niemysłowic księdza Antoniego Wawrzyńskiego. Z wielkim żalem opuszczał ks. Świerzy Niemysłowice. Podczas pożegnalnego kazania powiedział do wiernych: „Opuszczam Was, ale serce swoje tutaj pozostawiam”.

W latach 1960 –1972 proboszczem był ksiądz Rudolf Porada. Jego pobyt w Niemysłowicach przypada na okres ostrej walki państwa z Kościołem, czas peregrynacji kopii Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej oraz jubileusz 400- lecia istnienia kościoła. Uroczystości te poprzedziło duchowe i materialne przygotowanie parafii. W 1961 roku zorganizował po raz pierwszy od zakończenia wojny misje święte, a rok później je odnowił. W 1962 roku odczuł ingerencję władz w sprawy kościoła. Coraz częściej zdarzały się najścia na plebanię przedstawicieli Urzędu Bezpieczeństwa. Starali się oni ingerować w sprawy osobiste księdza, w treść kazań, zastraszać go, zakazywać mu odczytywania wiernym listów i apelów Episkopatu. W późniejszym okresie dochodzi do przeprowadzania rewizji w kościele i na plebani, dokonywania spisu inwentarza. Niespodziewanie w dniu 12 października 1962 roku dopuszczają się oni zajęcia mienia znajdującego się na plebani w postaci pianina, stołu i biurka. Zostaje ono wystawione na licytacji w Prudniku i sprzedane za kwotę 7.490 złotych. Wyżej wymienioną kwotę przejął Urząd Skarbowy Komisaryczny Wydziału Finansowego przy Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Prudniku. Jako powód tego działania podano niezapłacenie czynszu za korzystanie przez księdza z plebani. Po tych wydarzeniach proboszcz zmuszony był ukrywać cenniejsze sprzęty wśród parafian. Nie zrażony tymi szykanami ksiądz Rudolf Porada decyduje się wspólnie z Radą Parafialną na przeprowadzenie generalnego remontu wnętrza kościoła. Środki na jego przeprowadzenie zadeklarowali parafianie.Remont rozpoczął się usunięciem z wnętrza ławek. Okazało się wówczas, że pod nimi nie było posadzki. Wykonano ją wykorzystując rozmontowane obramowania z niemieckich pomników cmentarnych. Następnie ze ścian usunięto wielokrotne warstwy farb i tynku. Spod nich wyłonił się pierwotny charakter kościoła - ceglane ożebrowanie i granitowe filary. Odkrycie to wywołało niemałą sensację. Pisała o nim prasa lokalna i ogólnokrajowa: „Trybuna Opolska”, „Dziennik Zachodni”, „Słowo Powszechne”, „ Hejnał Mariacki”. Podczas remontu wizytował świątynię ksiądz biskup Wacław Wycisk. Zatwierdził on wspólnie z konserwatorem zabytków Krystyną Wicher- Jesionowską projekt polichromii. Zachowała się do dziś. Przedstawia ona „Adorację Krzyża” z uwzględnieniem scen modlitwy „Anima Christi ...” („Duszo Chrystusowa uświęć mnie...”). Dzieło wykonał artysta plastyk Janusz Tarabuła z Krakowa należący do tzw. Awangardy Krakowskiej. Dodatkowo Marian Nowak z Opola wykonał wystrój metaloplastyczny ( żyrandole, kinkiety, lampy, ptaka z kutego żelaza). Prace zostały wykonane w okresie pięciu miesięcy. Wzbudziły one jednak kontrowersje wiernych, którym nie podobało się przywrócenie wyglądu kościoła z czasów jego budowy oraz fresk ołtarzowy. Żądli oni nawet przerwania prac i „przepędzenia” malarzy. Ksiądz Porada pozostał nieugięty i doprowadził dzieło do końca. Musiał jednak wielokrotnie wysłuchać krytycznych uwag parafian na temat powstałego dzieła. Nawet niektórzy księża zwiedzający odnowiony obiekt kwitowali nowość uśmieszkiem politowania. Na domiar złego rozpoczęły się i szykany władz. Księdza oskarżono o nielegalne przeprowadzanie zbiórek pieniężnych i organizowanie nielegalnych zgromadzeń. Stanął on przed Kolegium Orzekającym w Prudniku. Mimo że Kolegium uznało, że „przeprowadzona renowacja zabytku jest niewątpliwie wkładem w kulturę narodową na prastarych piastowskich Ziemiach Zachodnich oraz biorąc pod uwagę wkład ludności pochodzącej ze wschodnich regionów Polski jako czynnik stabilizacji przybyszów na terenach, które powróciły do Macierzy” to i tak wymierzyło mu karę grzywny w wysokości 4 tysięcy złotych. Ksiądz na sali sądowej wyrok skwitował słowami: „Dziękuję za tak wysoką ocenę kultury polskiej na Zachodnich Ziemiach” i rozgoryczony zapłacił wymierzoną grzywnę.

 

Obraz:

 

Na osłodę księdzu pozostały słowa pochwały, jakie wypowiedział podczas wizytacji w 1964 roku biskup Wacław Wycisk: „Kościół parafialny w Niemysłowicach został po mistrzowsku odnowiony; zabytkowy jego charakter został artystycznie uwydatniony i szczęśliwie połączony z nowoczesną sztuką dzięki osobistemu wkładowi Rządcy parafii i ogromnej ofiarności parafian. Powstało arcydzieło”. W podobnym tonie wypowiadali się specjaliści na czele z Tadeuszem Chrzanowskim. Ten będąc osobiście w niemysłowickim kościele 7 października 1964 roku powiedział: „Jest to najlepiej dotąd odnowiony kościół na Opolszczyźnie”. Później rozwinął swą myśl pisząc w „Tygodniku Powszechnym” w 1965 roku: „Niemysłowice koło Prudnika posiadają kościół bardzo cenny z historycznego punktu widzenia. Zbudowany w roku 1568, jest jeszcze niemal całkowicie ( przynajmniej jeśli chodzi o wnętrze) gotycki, a do tego dość nietypowy w układzie: dwunawowy o krzyżowo-żebrowych sklepieniach rozpiętych na dwóch, pośrodku prostokątnego wnętrza umieszczonych filarach. Zadanie było wiec trudne: powiązać nowe ze starym. Miejscowy proboszcz - ks. Rudolf Porada – dobrał artystów z dużą odwagą: Janusz Tarabuła ( główny projektodawca) oraz współpracujący z nim Urbanowiczowie i Jończyk toż to abstrakcjoniści, młody narybek Grupy Krakowskiej, twórcy trudni nawet dla wyrobionego artystycznie odbiorcy. Artyści okazali się jednak w pełni „na wysokości zadania”, przede wszystkim dzięki pietyzmowi w stosunku do architektury zabytku. Nie usiłowali narzucać się jej podziałom, uszanowali czystość jej form m.in. dzięki temu, że nie sięgnęli dekoracją malarską na sklepienie, ograniczając się do odczyszczenia ceglanych żebrowań i kamiennej faktury filarów. Na ścianach Tarabuła rozmieścił szereg postaci świętych i inskrypcje. Żadnego sztafarzu, żadnych niepotrzebnych dodatków. Oczywiście głównym akcentem stała się ściana za ołtarzem, przy której, w miejsce neogotyckiego retabulum , umieszczono prostą, marmurowa mensę. Pole ponad nią zajęła kompozycja Ukrzyżowania potraktowana na pół symbolicznie: ekspresyjny, z ducha późnego gotyku wyrosły Zbawiciel rozpięty na Krzyżu umieszczony został w prostokącie głębokiej czerwieni. Postacie Matki Boskiej i św. Jana znajdują się już poza tym polem – w przestrzeni abstrakcyjnej, nie obciążonej żadną iluzją pejzażu. Malarsko potraktowano również parapety chóru muzycznego i empor, poprzez ornamenty i symbole nawiązując do ich renesansowego charakteru. Tarabuła jest również autorem stacji Drogi Krzyżowej, w których również wyszedł z gotycko – witrażowych pierwowzorów. Poszczególne sceny zredukowane do dwu – trzyosobowych grup posiadają mieniące się czarno – złote tła, wyraźny, brutalny niejednokrotnie koloryt wzmagający się z sposób zasadniczy siłę wyrazu tych obrazów. (...) Wreszcie kruchta. To późniejsza przybudówka nie narzuciła malarzowi żadnych rygorów, toteż Tarabuła rozwiązał je w sposób zupełnie odmienny, śmiały i ... radosny. Na wszystkich ścianach stłoczył gęsto popiersia biskupów i kardynałów, białych, żółtych, czarnych, w jednym narożniku umieścił grupę ciemnych, brodatych patriarchów wschodnich, a w punkcie centralnym , nad wejściem do kościoła, przedstawił Dobrego Papieża Jana. Oto II Sobór Watykański: Niech nikogo nie razi schematyczne ujęcie rysów twarzy i sylwetek: to nie „straż nocna” – to nie portret zbiorowy, to wizja wydarzenia, które dla niezliczonych rzesz wiernych jest wydarzeniem doniosłym i rokującym wielkie nadzieje. Stąd czerwienie, ugru i róże, stąd nawet czernie tej niemysłowickiej „panoramy” są optymistyczne, są radosne. Wystrój malarski Tarabuły uzupełnia dobra metaloplastyka, której autorem jest Marian Nowak z Opola. Ładnie kute drzwi zamykające po obu stronach ołtarza obejście za nim, udana jest spawana z gwoździ, drutów, opiłków metalowych krata oddzielająca pod wieżą niszę z Krucyfiksem, najbardziej podoba mi się lampa wieczna w kształcie ptaka."

Uzupełnieniem zmian wewnątrz świątyni w roku następnym był remont ołtarza oraz instalacja nowych ławek, wykonanych według projektu Janusza Tarabuły. Ostatnią inwestycją wiążąca się z remontem było ułożenie chodnika wokół kościoła i uporządkowanie cmentarza. Odnowioną świątynię w dniach 10-11 kwietnia nawiedziła kopia Obrazu Jasnogórskiego, a w 1968 roku obchodził on jubileusz 400-lecia istnienia.

Obraz:

 

Ksiądz Rudolf Porada opuścił parafię w 1972 roku i na okres dwóch lat (1972-1974) kierował nią ksiądz Kazimierz Kowal, a następnie w latach 1974-1985 ksiądz Marcin Bajer. Podczas jego rządów wprowadzono elektryczne ogrzewanie kościoła (piece akumulacyjne), zainstalowano nagłośnienie i otynkowano z zewnątrz całą świątynię. Obecnie proboszczem od 1985 roku jest ksiądz Piotr Opara. Podczas prawie dwudziestoletniego proboszczowania wykonano szereg prac wokół kościoła i plebani. Największe inwestycje miały miejsce po roku 1989. W grudniu 1992 roku dokonano odwodnienia i osuszenia kościoła. W 1993 roku zmieniono pokrycie dachowe, a w 1995 roku pomalowano go wewnątrz. Tak odnowiona świątynia gościła po raz drugi w swej historii kopię Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w dniach 13-14 sierpnia 1995 roku. Już w XXI wieku, w roku 2002 dokonano wycinki starych topól, a następnie wokół świątyni ułożono chodnik z kostek polbrukowych. Ostatnią inwestycją było malowanie zewnętrze kościoła, które nastąpiło w obecnym 2004 roku. Ksiądz proboszcz Piotr Opara zadbał również o poprawę estetyki plebani i otoczenia wokół niej. Dzięki temu jest to wizytacyjne miejsce naszej wsi. W kolejnych latach remontu wymagać będzie mur otaczający kościół, powróci pomysł budowy kaplicy cmentarnej. Dzięki ofiarności mieszkańców wsi i te działania uda się zapewne zrealizować. Jeden z duszpasterzy scharakteryzował bowiem wiernych z Niemysłowic jako: „głęboko wierzących, wielce religijnych, uczuciowych, żywo interesujących się sprawami Kościoła, ofiarnych, odznaczających się serdeczną pobożnością (...), mających w swej duszy dużo mistycyzmu”.

Z życiem religijnym wsi wiąże się również pobyt sióstr zakonnych. Dom zakonny powstały w 1909 roku opuściły 17 lutego 1950 roku siostry „marianki”. Dzięki staraniom księdza proboszcza doktora Czesława Wilhelma Świerzego oraz prośbom parafian udało się przekonać Przełożoną Generalną Sióstr Franciszkanek „Rodziny Maryi” s. Teresę Stępównę, i wyraziła ona zgodę na osiedlenie się już 19 kwietnia 1950 zakonnic z tego Zgromadzenia w Niemysłowicach. Wielką pomoc w przywrócenie domu zakonnego okazała s. Aniela Wesołowska, która znała mieszkańców Niemysłowic z czasów swojego pobytu w domu zakonnym w Puźnikach. Siostry przebywały w parafii do marca 1986 roku. Dom zakonny został rozwiązany z powodu dużych kosztów jego utrzymania oraz zmniejszającej się liczby powołań. Przez okres swojego pobytu siostry franciszkanki były katechetkami, pracowały jako pielęgniarki i zakrystianki. W pamięci pozostały: Izabela Drelich, Maria Placuszek, Julia Ziółkowska, Maria Zioła i wiele innych. Na niemysłowickim cmentarzu spoczęła w 1974 roku siostra Helena Rufina Findysz.

W 2004 roku został wyświęcony pierwszy powojenny ksiądz wywodzący się z Niemysłowic. Jest nim Marcin Szewczuk. Należy też wspomnieć i o księżach: Piotrze Sługockim i Dariuszu Kroku, którzy byli w naszej parafii ochrzczeni. Ksiądz Piotr przyjął święcenia kapłańskie w 1993 roku, a Dariusz w 1996 roku.

W tym miejscu warto wspomnieć osoby już nie żyjące, zaangażowanie w życie parafii: Feliksa Dancewicza- długoletniego kościelnego, Józefa Biernackiego – organistę i prowadzącego chór kościelny oraz Helenę Wybodeł, która przez długie lata sprzątała kościół.

Wg. opracowania Agaty i Franciszka Dendewicz